niedziela, 12 października 2014

Strażnik może zrobić z Tobą wszystko, ty nie możesz zrobić absolutnie nic - Krzysztof Spadło, "Skazaniec, tom I: "Na Pohybel Całemu Światu"

Mówi się, że ile ludzi, tyle światów. Znaczy to po prostu, że na naszym globie ludzi jest dużo, i że każdy z nich ma swoją opinię na różne tematy. I jednym z tematów na który można mieć różne poglądy jest temat szeroko pojętej literatury. Myślę, że każdy kto ma choć trochę wspólnego z magicznym światem książek wie, że książki są różne. Ja np. nigdy nienawidziłem (i nienawidzę nadal) książek, do których przeczytania jestem poniekąd zmuszany. O czym mowa? Oczywiście o lekturach szkolnych. Od "Akademii pana Kleksa" aż po "Pana Tadeusza". Wszystkie te książki to dla mnie udręka. Dlaczego? Po prostu dlatego, że musiałem je przeczytać. Natura ludzka ma to do siebie, że nie lubi być do niczego zmuszana. Zatem jak wspomniałem typów i podtypów książek jest dużo. Pewnie prawie tyle samo, ilu czytelników. Są więc książki, które już od pierwszej strony nudzą nas niepomiernie, ale czytamy je, by wyrobić sobie o nich jakąś opinię. Są takie, w których akcja rozwija się powoli i topornie: początek nudny, ale dalej jest już lepiej. Są też takie, które są w miarę ciekawe, ale po przeczytaniu szybko ulatują z pamięci. I w reszcie są takie, po przeczytaniu których usta same układają nam się w nieme "o", a mózg nie chcę wierzyć, że to już naprawdę koniec. I taką książką właśnie był przeczytany przeze mnie wczoraj "Skazaniec" Krzysztofa Spadło. Z reguły od tematyki więziennej staram się trzymać z daleka, (nie przepadamy za sobą) ale dla tej książki zrobiłem wyjątek i ani przez chwilę tego nie żałowałem. Już od pierwszej strony wiedziałem, że to będzie hit. Już wtedy, gdy Stefan Żabikowski zaczął opowiadać mi o swojej więziennej egzystencji. Zapomniałem o czekającej mnie nazajutrz klasówce z historii, zapomniałem, że jest już środek nocy i trzeba położyć się spać, itd. Słowem, zapomniałem o całym świecie. Już od pierwszej strony wraz z głównym bohaterem znalazłem się w murach Centralnego Więzienia we Wronkach. Wraz z nim czułem spadające na jego plecy kopniaki i razy, wraz z nim czułem twardą, wpijającą się w kolana ziemię więziennego dziedzińca i gorące promienie słońca. Czułem zaciśnięte wokół nóg obręcze kajdanek. Wraz ze Stefanem znosiłem zniewagi pod jego adresem. Czułem wściekłość, bezradność, tęsknotę, miłość, nadzieję… Akcja książki rozgrywa się w latach dwudziestych XX wieku. Młody stolarz, Stefan Żabikowski zwany przez wszystkich Ropuchem (według niego to brzmi poważnie) zostaje skazany na dożywocie. Za co? No właśnie. Tego akurat Stefan nam nie wyjawia. Trafia on do Centralnego Więzienia we Wronkach, najcięższego na ówczesne czasy zakładu karnego. Wie, że spędzi tam resztę swojego życia. W więzieniu poznaje przyjaciół, ale także okrutne prawa, które żądzą więziennym życiem. Za każdy błąd musi płacić słoną cenę. Ropuch opowiada nam o swoich pierwszych dniach w więzieniu. O tęsknocie, więziennej rutynie, utartych schematach, bezwzględności strażników. Uświadamia nam, że w więzieniu strażnik jest niepodzielnym władcą, niepodlegającym praktycznie nikomu. Jest on ponad prawem, jak powiedział jeden z bohaterów „Skazańca”. Strażnik może zrobić z tobą wszystko, co chcę, a ty nie możesz zrobić nic, nikomu się poskarżyć, znikąd oczekiwać wsparcia czy pomocy, bo klawisze zamienią twoje życie w piekło. Jak przeżyć w tym okrutnym, twardym i rządzącym się swoimi prawami świecie, w którym słabi psychicznie po prostu popadają w szaleństwo?!! Ropuch pokazuje nam, że się da. Jak już mówiłem Ropuch zdradza nam o sobie prawie wszystko oprócz dwóch rzeczy: za jaką zbrodnię odsiaduje tak straszny wyrok i co łączy go z tajemniczymi Wiktorem i Agnieszką. O Agnieszce wiemy tylko, że jest to… Nie, nie powiem. Sami przeczytajcie. Podsumowując napiszę, że nie jest to lekka, fajna i przyjemna książeczka na odstresowanie się, a po jej przeczytaniu na pewno nie zabraknie Wam przemyśleń na wiele długich dni. A teraz coś, o czym powinienem napisać na początku. „Skazaniec” to tytuł całego cyklu. Pierwszy tom tego cyklu „Skazaniec na pohybel całemu światu” to właśnie zrecenzowana przeze mnie książka. Drugi tom ma ukazać się podobno na dniach. Dlaczego warto przeczytać drugi? Bo pierwszy kończy się w najciekawszym momencie. Znacie na pewno to uczucie, gdy oglądacie jakiś bardzo zajmujący serial i już właśnie teraz ma się wszystko rozstrzygnąć, gdy… następuję przerwa na reklamy. I taką właśnie przerwę zaserwował Nam autor. Cóż ja mogę jeszcze powiedzieć. Mogę tylko podziękować autorowi za stworzenie tak wspaniałego dzieła i dostarczenie mi tylu wzruszeń. Ja czekam na tom II, a Was zachęcam do przeczytania pierwszego, i zapoznania się z ropuchem i jego kumplami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz